Przyzwyczaiłam sie do umieszczania nowych wpisów wieczorami. Nie jest to może najbardziej odpowiednia chwila, znajomi często zarzucają mi, że jestem okrutna pokazując pyszne potrawy akurat wieczorem, gdy wiele osób powstrzymuje się przed pójsciem do lodówki po malutką kanapeczkę, bo przecież nie da się zasnąć na głodnego. A wiadomo, lepiej ograniczać tzw. jedzenie na noc. Ale ja po prostu nie mam innej możliwości, tylko wieczorami znajduję chwilę żeby coś napisać i żeby w dodatku to co piszę miało ręce i nogi. Tak więc wybaczcie mi!
Inna sprawa pisanie wieczorem o śniadaniu… Ale dla takiego śniadania warto! Idzie wiosna, mam dość jedzenia gotowych pasztetów sojowych, co niestety wynika z chronicznego braku czasu. Pstanowiłam więc trochę poeksperymentować. Pośrednio zachęciła mnie do tego Maddy swoją pastą „jajeczną” (którą oczywiście też zamierzam wypróbować). A tymczasem proponuję wam szybką i prostą pastę na bazie tofu i awokado, niebiańsko aksamitną i bezpretensjonalnie smaczną. Po prostu palce lizać!
A robi się ją tak:
Składniki:
- kostka tofu (ok. 200g)
- 1 dojrzałe awokado
- 1 ząbek czosnku
- 1 łyżka oleju z pestek dyni
- sól, pieprz
Awokado rozkrajamy i wydłubujemy łyżką środek. Dodajemy pokrojone w kostkę tofu i przeciśnięty przez praskę czosnek. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Miksujemy aż do uzyskania gładkiej pasty. Przekładamy do miseczki i polewamy olejem z pestek dyni.
A potem hop na kromkę razowca, można jeszcze przybrać pomidorem, rukolą lub innym ulubionym dodatkiem i śniadanie gotowe.
Prawda, że to proste? Zastanawiam się, po co ja w ogóle kupuję te pasztety skoro mam w zasięgu ręki takie rarytasy. Aż mi wstyd…
14 osób lubi ten wpis.