Po małej rogrzewce przyszedł czas na prawdziwe rarytasy. Te niepozorne muffinki podbiły serca całej mojej rodziny. Miękkie, puszyste, idealnie wilgotne, rozpływają się w ustach… Zdecydowanie są moim faworytem i jak zwykle robi się je bajecznie prosto :).
Podaję proporcje na ok. 16 babeczek. Ponieważ w przepisie oryginalnie znajdował się rum, a ja owego nie miałam pod ręką, zastąpiłam go wódką i aromatem rumowym. Dało radę!
Składniki:
- 100g wiórków kokosowych
- 1/3 szkl. rumu (lub wódka i kilka kropel aromatu rumowego)
- 1 1/2 szkl. mąki
- 4 kopiaste łyżki kakao
- 2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
- 1/3 szkl. oleju
- 1 szkl. mleka sojowego
- 2/3 szkl. cukru
Rozgrzewamy piekarnika do 180 stopni. Łączymy razem wiórki kokosowe z rumem. Mieszamy razem mąkę, kakao, proszek do pieczenia, sól i cukier. Wlewamy mleko i olej do suchych składników, miksując dodajemy stopniowo wiórki kokosowe. Przekładamy łyżką babeczki do foremek i pieczemy ok. 20-25 minut.
Uwaga, muffinki bardzo rosną. Przy pierwszej partii część dosłownie wypłynęła mi z foremek, bo nałożyłam zbyt dużą porcję :).
W oryginale babeczki były dekorowane czekoladą, ale stwierdziłam, że są na tyle słodkie i smaczne, że podarowałam sobie dodatki. Może przy następnej okazji.
4 osoby lubi ten wpis.