Lato w tym roku jest niesamowite. Zaskakuje mnie na każdym kroku a to piękną pogodą, a to spontanicznymi wypadami na rower, nad jezioro, różnymi wydarzeniami w Poznaniu albo… prawie dwutygodniowym rejsem po Odrze. Po raz kolejny sprawdza się w moim przypadku złota zasada – nic nie planować. Bo jak planuję, to nie wychodzi i jest zawód. A jak nie planuję mogę się tylko pozytywnie zaskoczyć. Tak też było tym razem.
Nie będę zdradzała szczegółów, napiszę tylko, jak bardzo jestem szczęśliwa, że mogłam wyrwać się na kilka dni z miasta by spędzić je w przepięknych okolicach nadodrzańskich począwszy od Głogowa, przez Nową Sól, Cigacice, aż do Krosna Odrzańskiego i Kostrzyna nad Odrą. Urokliwe miejsca, mnóstwo pięknej przyrody, dzikie ptaki, lasy, jeziora, rower, rower i jeszcze raz rower. Nie obyło się też bez super jedzenia, za które po części odpowiadałam, ale tym razem nie wystąpiłam w roli głównego szefa kuchni tylko skromnej pomocy kucharza.
Kilka z przygotowanych posiłków udało mi się sfotografować. I tak na przykład śniadanie na około 10 osób wygląda tak:
obowiązkowa owsianka np. z bananami (była też opcja z morwą!)
pasta z soczewicy w kilku odsłonach (tutaj ze słonecznikiem i czerwoną cebulą)
warzywka, wiadomo!
i jeszcze jedna odsłona pasty z soczewicy
był też chlebek bananowo-czekoladowy i dużo kawy
Na pokładzie mieliśmy też własny ogród. W starych skrzynkach po owocach wyłożonych nieprzepuszczającym wody materiałem i wypełnionych ziemią rosły zioła, warzywa i kwiaty. Każdego dnia zrywaliśmy świeże liście sałaty i botwinkę, miętę, pietruszkę, oregano, koper, kwiaty nasturcji które są niesamowicie słodkie i przepięknie prezentuja się jako dodatek do sałatek.
koper, sałata i pietruszka
fasolka szparagowa, tajemnicza roślina, której liście smakuję jak wasabi i botwina (a na drugim planie rowery!)
więcej kopru :)
„wasabi”
A to jest właśnie ta tajemnicza roślina. Nie byliśmy w stanie dokładnie jej zidentyfikować, ale prawdopodobnie należy do tej samej rodziny co chrzan. Jej liście w smaku sa bardzo ostre i mi osobiście przywodzą na myśl wasabi. Zabarałam do domu tę właśnie skrzynkę i zamierzam zebrać nasiona i w przyszłym roku znów ją posiać, ciekawe czy mi się uda. Póki co mam już podstawę do mojego balkonowego D.I.Y. ogródka :).
Obiady na statku też były niczego sobie. Zacznę od mojego faworyta – bananowego curry z grillowanymi warzywami.
bananowe curry
grillowane warzywa
to curry jest tak dobre, że aż trudno uwierzyć, że praktycznie całe danie opiera się na bananach
sałata z kwiatami nasturcji
tutaj ponownie curry, tym razem z kotletami z płatków owsianych i ryżem
nie mogło też zabraknąć lecza
podanego z kuskusem
i sałatką z botwinki
było też curry z grillowanym bakłażanem i tofu
to też zaserwowaliśmy z ryżem
i pieczone ziemniaki z kotletami z kaszy! (znów ta nasturcja, mmm słodycz!)
zrobiliśmy też urodzinowy tort naleśnikowy, na statku nie było piekarnika, więc trzeba było radzić sobie inaczej :)
sam tort może nie wygląda zbyt spektakularnie, ale krem zrobiony z ryżu, czekolady i bananów smakował wybornie
a tymczasem w pokładowej kuchni…
6 osób lubi ten wpis.